Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Dom kolonijny (dawny), ul. Powstańców Śląskich, Międzygórze
Zbigniew Waluś: A gdzie Ty ?
Dom nr 4 (nie istnieje), ul. Zamkowa, Lądek-Zdrój
Zbigniew Waluś: Widoczny na tym zdjęciu .
Wodospad Wilczki, Międzygórze
Zbigniew Waluś: W czwartek 8 lutego br. w Międzygórzu w gminie Bystrzyca Kłodzka odbyło się oficjalne przekazanie terenu budowy pod inwestycję pn. „Przebudowa ciągu pieszego, będącego zejściem do gardzieli potoku Wilczka w miejscowości Międzygórze”. Inwestycja ta jest dokończeniem rozpoczętej w 2017 roku przebudowy infrastruktury techniczno-turystycznej rezerwatu przyrody „Wodospad Wilczki”. Celem całej inwestycji ...
Kozí hřbety (1321-1422 m n.p.m.) (CZ)
chrzan233: Dopisałem do zbioru wydawnictwa Poppa.
Panoramy i widoki Kletna, Kletno
Popski: Na aukcji obieg 1927 - obniżono górne datowanie.
Kamienica nr 3, pl. Kościelny, Kłodzko
phantasma1958: Po prawej: Franz Boden Graveur u. Photograph 1875 1876

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

sawa
MacGyver_74
dariuszfaranciszek
foto-baron
Rob G.
Tony
Rob G.
Rob G.
McAron
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
prysman
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
Jan R

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Rzecz o hotelu w bolesławieckim rynku
Autor: cemoi07°, Data dodania: 2012-10-25 16:46:56, Aktualizacja: 2013-02-02 15:07:54, Odsłon: 2948

jak to, to było ...

 

Budynek, a właściwie dwa był w zaiste nie najlepszym, ale remontowalnym stanie. Chyba nie groził zawaleniem, ale nie będę dyskutował jeżeli ktoś będzie

upierał się inaczej.

 

Budynek nie był wybitnym dziełem architektury, nie był tez zbyt wiekowy. Nie pasował do podrasowanego barokowo – mazowieckiego looku (kamieniczki z podcieniami, ponoć bardziej polskie), jaki nadano nowo wybudowanej starówce. Od dłuższego czasu był tylko w części użytkowany. Na dole spożywczy na górze mięsny. knajpa, sala bankietowa, pokoje hotelowe i takie tam.

Budynek trochę straszył, jak w burżuazyjnych horrorach. Nijak nie przystawał do obrazka obywateli w państwie szczęśliwości robotniczo-chłopskiej.

 

Czasy robiły się ciężkie. Nawet w mięsnym, na pierwszym piętrze, coraz rzadziej można było zobaczyć coś wiszącego na haku, a jeżeli podroby, to raczej te skręcone z nerwów po drugiej stronie lady.

Połowa lat siedemdziesiątych. Mieszkańcy Bolesławca dopiero co zaczęli cieszyć się wprowadzonymi kartkami na cukier i spokojną głową o przynajmniej słodką herbatę w domu.

 

Pewnego dnia włodarze miasta dostali iskrówkę z Centrali, iż wysoce prawdopodobnym jest, że I Sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysz Edward Gierek, będąc w podróży po już na zawsze polskim Niederschlesien, może mieć kaprys rzucenia gospodarskim okiem na Bolesławiec.

 

Blady strach.

 

Z pomalowaniem trawy na zielono – kein Problem. Wygoni się poborowych z jednostki rakietowej i ci w dwie nocki pomalują na bardziej zielono niż na przedwojennych pocztówkach.

Gorzej było z hotelem. Ten przypominał niskobudżetowe produkcje Wes’a Craven’a.

Zapadła partyjna decyzja, aby budynek wyburzyć, szybko i skutecznie, aby jego podupadły widok nie uszkodził wrażliwej siatkówki w oku I Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysza Edwarda Giereka.

 

Wojsko wzięło się do roboty wieczorem, gdy dzwoniono na Anioł Pański dnia następnego, była już tylko sterta gruzu wysokości dwóch pięter.

Zabrano się za wywożenie gruzu. Robiono to prawie tak szybko, jak niespełna trzydzieści lat wcześniej wywożono gotyckie cegły z naprędce rozbieranych wrocławskich kamieniczek, celem odbudowania z nich jeszcze piękniejszych, bo już prawdziwie polskich w Warszawie.

Czas naglił, I Sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysz Edward Gierek, mógł zjawić się w każdej chwili.

W ścisłym gronie miejskiej egzekutywy zapada kolejna ważka decyzja, teraz o wstrzymaniu prac wywózkowych i przykryciu pozostałej sterty gruzu, wysokości wysokiego parteru, wojskową siatką maskującą, typu Luftschutznetz.

Taką samą, która swoje powszechne i najbardziej praktyczne zastosowanie znajduje do dekoracji sal na wiejskich weselach.

Czego, niestety I Sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysz Edward Gierek nie widział, bo miał to w dupie, a większe zmartwienia z zapewnieniem ekwiwalentności cukru dla wydrukowanych kartek, na głowie.

 

Z czasem gruz wywieziono, posadzono trawę i zrobiono trawnik, który ku równej radości służy w lecie psom do obsrywania go, a w zimie dzieciom do jazdy na sankach.

Potem I Sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysz Edward Gierek przeszedł do historii i nastało nowe.

 

W nowej Polsce, nowe bolesławieckie władze doszły do wniosku, że przywrócenie historycznego, urbanistycznego założenia rynku, nikomu do szczęścia potrzebne nie jest, a pełnię szczęścia i wolności, byli obywatele Polski robotniczo-chłopskiej, a teraz demokratycznego państwa prawa odczują dopiero wtedy, gdy będą Se mogli, nawet z odległości Biergartenu Cafe Tosca, pijąc kolejnego Fula Mocnego, podziwiać potęgę i piękno domu bożego.

 

 

 

 

 

 

 


/ /