Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




pl. Bolesława Chrobrego (Rynek), Kłodzko
Marek Świtalski: Śmiem twierdzić że zdjęcie wykracza poza ramy tematyki przyjętej na stronie. Jeśli postać byłaby częścią ładnej kompozycji - tutaj mamy nieco przypadkowy kadr, który nie przedstawia wielkiej wartości.
ul. Wojska Polskiego, Kłodzko
Stan: Dodałem znaczniki nowych obiektów, wybudowanych lub zmienionych po likwidacji Bramy Zielonej. Po prawej odsłonięty kompleks dawnego kolegium jezuickiego.
ul. Wojska Polskiego, Kłodzko
Stan: Dodałem znaczniki istniejących obiektów.
Dom nr 19 (dawny), ul. Wolności, Szczytna
mietok: Ok
Reklamy i ogłoszenia, Radków
Zbigniew Waluś: Czyli dopisać do ul. Wąskiej ?
Rogówek
Alistair: Jak będziesz mieć problem, śmiało pytaj, tu każdy ci pomoże :))

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

jawc
jawc
Wolwro
Alistair
rajaser
kitapczy
Sendu
Sendu
rajaser
Parsley
Mmaciek
MacGyver_74
Rob G.
tomimaki
KrzysztofKudowa
Mmaciek
KrzysztofKudowa
McAron
Wolwro
Krzysztof Bach
Sendu

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
JAK MIESZCZANIE WYSTĘPY TEATRALNE ODPRAWIALI...
Autor: Zbigniew Franczukowski (bynio)°, Data dodania: 2014-04-13 15:07:59, Aktualizacja: 2014-04-25 23:58:19, Odsłon: 3219

... a także jedli, pili i mieszkali.

Zamiłowanie do występów teatralnych datowało się w Bystrzycy Kłodzkiej już od najdawniejszych czasów. Stały repertuar przedstawień obejmował misteria bożonarodzeniowe oraz pasyjne inscenizowane przez samych mieszczan, zaś bakalarze i dzieci szkolne prezentowali coroczne Komedie, za co później ugaszczani bywali na koszt miasta. Dochodziły do tego jeszcze nadzwyczajne widowiska: w 1573 r. w kościele parafialnym odegrano Tragifarsę o Sądzie Ostatecznym, w 1586 r. komedię Hamon, natomiast 1587 r. zaowocował Historią o starym Tobiaszu.

Dzięki wzrastającemu w XVI w. dobrobytowi w Bystrzycy ożywiło się zamiłowanie do nauki i sztuki. Mimo iż nie dają temu świadectwa żadne szczególne czy okazałe budowle, to przejawiało się ono w wyposażeniu mieszkań, ozdobach i ubraniu. Bystrzycka szkoła miejska w XVII w. znajdowała się w pełnym rozkwicie, a wielu mieszczańskich synów studiowało, jak chociażby syn pisarza miejskiego Gottfried Viding, który w 1604 r. na uniwersytecie w Wittenberdze poświęcił bystrzyckiej radzie miejskiej swe dzieło De methodo medendi. Szereg wybitnych mężów - wśród nich pierwszy bibliotekarz wrocławskiej biblioteki miejskiej Johann Gebhardt - wywodziło swe korzenie z tego niepozornego, wydawało by się, miasteczka.

Wojna 30-letnia, która od samego początku dała się mocno we znaki Bystrzycy, doprowadziła życie miejskie do ruiny. Na każdym kroku spotkać się można było z upadkiem dobrych obyczajów, gruboskórnością, zmysłową żądzą użycia rozkoszy i innymi obciążeniami jakie wywołują wśród ludzi długoletnie, okrutne wojny. Także i w mowie tamtych czasów przejawiało się pewne zdziczenie, od którego nie ustrzegły się nawet wysoko postawione osobistości, a różnego rodzaju zawiści i nieporozumienia były na porządku dziennym. Jak zawsze w czasach upadku rozprzestrzeniały się ciemnota i zabobony natomiast zamiłowanie do rozsądnych, niewinnych przyjemności niemalże zanikło. W 1619 r. wystawiono sztukę O Danielu wrzuconym do jaskini lwa, po czym nie ma już żadnych wzmianek o widowiskach teatralnych. Rozwiązana w 1640 r. gildia strzelecka ukonstytuowała się na nowo dopiero po 17 latach.

Pomimo tych ciężkich czasów niektórzy mieszczanie z wielkim przepychem obchodzili wesela, chrzciny i uroczystości kościelne. Doprowadziło to w rezultacie do wydania w 1645 r. przez kłodzki urząd cesarski surowego rozporządzenia stanowiącego, iż: wszelka wystawność w jedzeniu i zbytkowny ubiór karane będą bezlitośnie konfiskatą mienia.

Poprawa stosunków miejskich i życia mieszczan po wojnie 30-letniej postępowała bardzo powoli. Bystrzyca nie osiagnęła już poprzedniego stanu prosperity i dopiero znacznie później zauważa się poważniejsze zmiany.

Bystrzyckie oberże i szynki na początku XIX w. oferowały mały wybór trunków - prócz ciemnego piwa i żytniówki bywały czasem także persyko i angielska gorzka. Jednym z ulubionych napitków mieszczan w okresie świątecznym był tzw. Baumolbier, składający się z ciemnego piwa, do którego dodawano dobry olej, pieprz i przyrumieniony chleb. Podczas delektowania się „złocistym trunkiem” nierzadko grano w karty i śpiewano. Karczmy we wsiach miejskich, budowane z ciosanego drewna, posiadały jedną bardzo dużą lecz niską izbę gościnną z przybudówką do przechowywania narzędzi rolniczych. Pośrodku izby znajdowała się charakterystyczna podpora, w kącie blisko drzwi szynkwas, a na bocznej ścianie kłoda do karania złoczyńców. Jeszcze do połowy XIX w. Bystrzyca dzierżyła w swych rękach prawo mili, co znaczyło, iż w obrębie mili od miasta sprzedawane być mogło jedynie piwo w nim warzone.

Dopiero po pożarze z 1823 r., który odnotować należy jako największą katastrofę w dziejach miasta, zaczęto masowo wznosić budynki murowane w obrębie murów miejskich, podczas gdy na przedmieściu Nowym oszczędzonym przez ogień, długo jeszcze zachowały się domostwa drewniane. Kamienice z wysokimi, często bogato zdobionymi frontonami, były na rynku dwu-, zaś na przedmieściach jednopiętrowe. Rynny nierzadko wystawały daleko poza lico budynku tak, że w czasie deszczu woda z nich spływająca zmuszała przechodniów do przemykania się tuż przy murze, a i tak otrzymywali oni niespodziewany zimny prysznic z krótszej lub uszkodzonej rynny. Wejścia do domów ocieniały rozgałęzione lipy i akacje. Tutaj na kamiennych lub drewnianych ławeczkach w pogodne, letnie wieczory siadywał pan domu z rodziną, aby wymieniać z przechodniami uwagi o wydarzeniach dnia lub spożyć swój posiłek. W niszy nad drzwiami oraz w obszernych sieniach stały figurki św. Floriana - patrona od ognia.

Niska izba mieszkalna sklepiona była drewnianą powałą. Wzdłuż biało malowanych ścian, tuż pod sufitem ciągnęła się długa półka, gdzie ustawiano używane tylko przy szczególnych okazjach cynowe talerze, dzbany, świeczniki, szklane naczynia, dzbanki do kawy i łyżki. Wielki piec z zielonymi kaflami ozdobionymi przeróżnymi deseniami przedstawiającymi niekiedy sceny biblijne, zajmował prawie ćwierć izby, ale najważniejszym miejscem w pomieszczeniu był ten kąt gdzie stał kolorowo malowany stół, nad którym wisiał drewniany gołąb symbolizujący Ducha św. O pobożności mieszkańców świadczyło umieszczone przy drzwiach naczynie z wodą święconą, liczne malowane na szkle obrazy świętych i krucyfiks lub drewniany ołtarzyk na rogu stołu. Zamożniejsi mieszczanie posiadali jeszcze dodatkowo klęcznik ze szklaną szkatułką okrywającą uformowane z wosku Dzieciątko Jezus. Ściany ozdabiały obrazy olejne, głównie portrety rodziny panującej, miedzioryty, drewniane rzeźby, a czasem trofea myśliwskie i makaty. Za największy luksus uchodziło posiadanie sofy lub klawikordu.

Honorowe miejsce w bocznej izbie zajmowało głównie potężne łoże z baldachimem w kolorze jaskrawo zielonym lub czerwonym, na które aby wejść należało przystawiać podnóżek. Nie brakowało tu naturalnie i innych posłań. Ubrania, ale także i książki, miast w szafach przechowywano w kufrach i kolorowo malowanych skrzyniach.

Wyjątkowo oryginalne tarasowe położenie Bystrzycy było powodem, iż ogrody i sady owocowe posiadały jedynie domy na przedmieściach. Ogrodzenia ich budowano z drewnianych belek i kryto gontowymi daszkami.

Styl życia dawnych mieszczan bystrzyckich był skromny i oszczędny, a tylko podczas większych uroczystości stoły uginały się pod obfitością jedzenia i picia. Na śniadanie spożywano gorące potrawy: po gęstej zupie z mąki, chleba, piwa lub wody podawano ziemniaki. Tylko w niedziele popijano grzane piwo traktowane jako rarytas, jednak szybko spopularyzowała się kawa, która wkrótce stała się nieodzownym w domu napojem. Obiad składał się z maślanki i tzw. Ritschken, to jest mieszaniny grochu z krupami i słoniną. Pieczyste wieprzowe i wołowe znajdowało się na stołach tylko w niedziele i święta, natomiast dziczyznę i ryby jak pstrągi czy karpie spożywano dość często. Za szczególny przysmak uważano powszechnie grzanki z chleba oblane oliwą i maczane w piwie, ale biedota miast piwa pijała jedynie popłuczyny. Letnią porą prosta kolacja, umilana zazwyczaj wieczornymi trelami ptaków, jadana była na ławeczkach przed domem.


/ / /